Chyba nie jestem na tyle odważna, by wyskoczyć na środek miasta ze statywem i bawić się samowyzwalaczem w aparacie. Bardzo chciałabym robić zdjęcia w plenerze, ale jeżeli już zdobywam się na chociażby wyjście na łąki, okazuje się, że mam zbyt dużo obowiązków, by "tracić czas na pstrykanie fotek".
Niby mieszkam w małym mieście, znam tu większość moich rówieśników i nie-rówieśników, ale nawet do przyjaciół nie jestem w stanie zwrócić się o pomoc, albo oni nie mają czasu, albo ja. Poza tym, nie wyrobiłam u siebie tej swobody pozowania przed cudzym obiektywem. Już wolę kryć się po krzakach lub zwyczajnie zostać w domu.
Mój pokój jest mały, dlatego kiedy chcę zrobić w nim przemeblowanie, nawet nie mam jak. Nie mogę udostępnić sobie większego skrawka niż ten metr, który mam i w którym ledwo się mieszczę.
No cóż, ostatnio zdobyłam się na kilka spontanicznych, myślę, że wesołych i pozytywnych zdjęć. Nie łudźcie się, zrobione w domu na mojej starej niewygodnej kanapie. Nie spotkałam jeszcze drugiej 16-latki, która tak narzekałaby na ciągły ból pleców.
Oglądajcie, komentujcie, obserwujcie, gorąco zachęcam i dziękuję wszystkim za wszelką aktywność.
xoxo, Marta.
super sweterek!!! bardzo fajnie lezy :)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię, poza tym podoba mi się połączenie kolorów :)
Usuńfajno :)))
OdpowiedzUsuńtrafiłam tutaj z modnej polki-może jesteś zainteresowana wzajemną obserwacją :))
biszkopcik86.blogspot.com