Od rana zastanawialiśmy się, czy w podróż podróżną wyruszyć od razu po śniadaniu, czy może jeszcze wstąpić na stok. Niestety tylko ja byłam za drugą opcją, więc wyruszyliśmy kilka minut po 10. W ramach rekompensaty zatrzymaliśmy się na rynku głównym Krakowa. Karczek i gorącą czekoladę z malinami przypłaciłam bólem brzucha, ale było warto. Takich smaków się nie zapomina :)
Podsumowując wycieczkę: jestem bardzo bardzo bardzo zadowolona, mimo tego, że jedzenie w stołówce nie powalało i oprócz Wigilii na obiadokolację codziennie był rosół i schaby. Jest to zawsze nowe doświadczenie, poznałam nowe tereny, nauczyłam się jazdy na nartach i spędziłam naprawdę cudowne chwile, których na pewno nigdy nie zapomnę.
A Wy jak spędziliście te Święta?
Cudowny blog! Obserwuję i życzę szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas to zajrzyj do mnie ♥
imemmanuelle.blogspot.com