Powiedz, jakiej muzyki słuchasz, a powiem Ci, kim jesteś. - part.1.

Nie wiem o co chodzi z tą jesienią, ale ta całkowicie odbiera mi choć najmniejszą cząstkę weny na.. cokolwiek. Nie mam nigdy weny na naukę, na zmiany, na pisanie postów, na robienie zdjęć, na stylizacje, nawet na codzienne czynności weny nie mam, a to, jakby nie patrzeć, nie sprawi, że moje życie nabierze kolorów, mimo tej "ponurości" za oknem (czy istnieje takie słowo jak ponurość? No cóż, nie chcę tutaj narzekać na cokolwiek, bo blog ten staje się czymś, co naprawdę sprawia mi dużo radości, a to, że nie mam weny, to już inna sprawa.

Wymyśliłam sobie dzisiaj, że skoro ostatnio posty piszę co kilka dni, ten będzie choć odrobinę wartościowy, nie taki "o wszystkim i o niczym", a mianowicie, chciałabym podzielić się z Wami odrobinę moim gustem i stylem, tym razem tym... muzycznym :) Sporządziłam sobie listę moich ulubionych zespołów/artystów oraz ich poszczególnych (moich ulubionych) piosenek.

 Zaczynając od tego, że prawdopodobnie moim ulubionym stylem muzyki jest rock alternatywny, jak i indie rock, następną pozycję zajmują u mnie house oraz synthpop, to poza tym słucham prawie każdego innego stylu (tak, nawet disco polo, kiedy to moi koledzy śpiewają mi piosenki zespołu Weekend, lub kiedy odwiedzam starsze siostry taty i zaczynają się rodzinne imprezy), przechodzę do głównego gwoździa programu.


 1. Niezmiennie od kilku już lat na pierwszym miejscu znajduje się zespół Kings Of Leon. Myślę, że jak w większości przypadków, moja miłość do braci Followil zaczęła się wraz z poznaniem piosenki "Use Somebody", która dla mnie jest istnym klasykiem i do dzisiaj ulubioną piosenką tego zespołu. Co do reszty piosenek, idą łeb w łeb, a wybór jest naprawdę ciężki, dlatego dziś ograniczę się do jednej piosenki.




2. Drugą pozycję na mojej liście zajmuje zespół Florence & the Machine, a ten do najstarszych w niej nie należy. Moim zamiłowaniem do rudowłosej wokalistki i jej zespołu zaraził mnie mój kolega T., któremu dziś właściwie za to dziękuję. Do tej pory nie deklarowałam się co do ulubionych piosenek tego zespołu, jednak na potrzeby tej listy, bez zastanowienia wybrałam "No Light, No Light", "Bedroom Hymns", "Cosmic Love" oraz "You've got the love". W tym wypadku nie mogłam ograniczyć się do jednej, czy dwóch. Te piosenki są dla mnie tak wspaniałe, że musiałam koniecznie wymienić je wszystkie.





3. Na trzecim miejscu umieściłam zespół, który spośród tych wszystkich tu wymienionych znam najdłużej (Łącznie z pozycją 5. i 6.) - 30 Seconds to Mars. Jest to jednocześnie jedyny zespół, który widziałam na żywo (7.11.11) a wieczór ten, mam nadzieję, pozostanie niezapomnianym do końca mojego życia. I w tym właśnie momencie, wraz z "The Kill", "The Story" i "Buddha for Mary" muszę, ale to, koniecznie wręcz, muszę pochwalić się filmikiem z koncertu, na którym Jared Leto (wokalista zespołu - dla zielonych) trzyma flagę, pomalowaną przeze mnie oraz moją koleżankę K. (i tutaj znów zbiera się na podziękowania, także dziękuję za wspólne przygotowania i koncert:))






4. Kolejna pozycja, cóż mogę powiedzieć, to nie kto (czy zespół naprawdę może być KIMŚ?) inny jak Paramore. Kolejna rudowłosa wokaliska w gronie chłopaków. Ten zespół poznałam prawdopodobnie mniej więcej wtedy, kiedy pierwszy raz obejrzałam Zmierzch, a na stacjach MTV i Viva można było usłyszeć dużo więcej muzyki i obejrzeć dużo więcej wartościowych programów. Tak się złożyło, że piosenka, którą wtedy usłyszałam, stała się moją ulubioną do dziś, mowa tu o "Decode", obok niej znajdują się jeszcze "I caught myself" (nie wiem, co mnie tak wzięło na Zmierzch) i "Let the flames begin".





5. Tutaj, dla odmiany, umiejscowiłam Rihannę, którą ubóstwiam odkąd tylko się pojawiła ze swoją pierwszą piosenką "Pon the Replay", ale podejrzewam, że jej nikomu przedstawiać nie trzeba. Z jej repertuaru wybrałam dwie ulubione piosenki: "Rehab" oraz "We found Love".



6. Zespół, który poznałam dzięki najlepszemu na świecie gustowi mojego starszego brata - Coldplay. Tutaj wybrałam "Viva la Vida", która w moich oczach (a raczej powinnam powiedzieć - uszach) jest klasykiem, "Charlie Brown" oraz "Princess of China" nagraną razem z Rihanną (patrz wyżej). Swoją drogą - ich tegoroczny, warszawski koncert, podobno wypadł świetnie, ja niestety nie mogłam na nim być, a szkoda, bo nie ukrywam, że bardzo bardzo chciałabym usłyszeć ich na żywo.





7. Class Actress - tutaj zaczyna powiewać świeżością. Kiedy pierwszy raz usłyszałam piosenkę tego zespołu w jednym z odcinków Plotkary (Gossip Girl) od razu musiałam dowiedzieć się KTO, CO I JAK?. I dowiedziałam się. Zapoznałam się z resztą repertuaru i nie zawiodłam się. Wam przedstawiam "Keep You" (początek naszej znajomości) oraz "Weekend".



8. Na pozycji ósmej umieściłam również dość znany Snow Patrol. Ten również jakby znam od dawna, dzięki mojemu bratu, jednak polubiłam ten zespół stykając się z nim ok. rok temu na stacji MTV. Wam zaprezentuję piosenki "Called out in the Dark", która sprawiła, że najpierw zaczęłam się owym zespołem interesować, a następnie go polubiłam oraz "Just say YES".



9. Lykke Li, szwedzka, przecudna młoda piosenkarka. Nie pamiętam już nawet jak odkryłam jej twórczość, jednak najważniejsze jest to, że bardzo się polubiłyśmy i w dzisiejszej liście przedstawiam Wam "I follow Rivers" i "Little Bit".



+ w bonusie remix "Little Bit", który również przypadł mi do gustu.


10. Dochodząc do końca, spotykamy się z Laną del Rey. Jej fenomen nie ominął mnie ani trochę, jednak nie dopadł mnie w tak wielkim stopniu, by wielbić ją ponad wszystkich innych. Do moich ulubionych piosenek Lany należą "Born to Die" oraz "Ride". Tymczasem czyham na świeże wiadomości o koncercie piosenkarki w Polsce :)






Żeby nie przedłużać - na tym zakończę obecny post, za chwilę, bądź dwie, albo dwanaście, wstawię post, będący kontynuacją tematu muzyki, jednakże przedstawię Wam zespoły, czy piosenki, z którymi ja sama dopiero się zapoznaję :)

xoxo, Marta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz ♥